Dzis opuszczamy te piekne rajskie plaze i udajemy sie do miejsca, ktore bardziej nas przyciaga. Moze nie jest tam az tak bosko jak w Mirissie, lecz mozliwosc podziwiania pieknego swiata podwodnego bardziej nas interesuje. Do Hikkaduwy dojezdzamy w niecala godzine. Juz od pierwszych granic miasta rozpoznajemy okolice i bardzo sie cieszymy na pobyt tutaj. Jakies cztery tygodnie temu mielismy okazje tu spedzic piec wspanialych dni, jeszcze wtedy gdy towarzyszyli nam Beata i Mariusz. Po wyjsciu z autobusu od razu idziemy w sprawie noclegu w znane nam juz miejsce. Odwiedzamy Sun Set Coffee Bar, w ktorym pytalismy o pokoj poprzednio. Wtedy zaproponowano naszej czworce apartament w domu syna wlasciciela restauracji. Tym razem trafia nam sie duzy pokoj mieszczacy sie tuz nad restauracja. Miejscowka jest idealna. Duzy czysty pokoj z lodowka i tarasem z widokiem na ocean. Odleglosc do morza to podczas odplwu 5 metrow, a podczas przyplywu fale uderzaly o nasz budynek.
Doszly nas wczesniej sluchy, ze bardzo czesto tutejsze plaze odwiedza duzy zolw, ktory jest bardzo przyjacielsko nastawiony do ludzi i nawet daje sie nakarmic. Od razu pytamy o niego i dowiadujemy sie o najczesciej odwiedzane przez niego miejsce. Zanim jednak tam pojdziemy chcemy poplywac na rafie, na ktorej juz wczesniej mielismy okazje snorkelingowac. Zaopatrzeni w aparat w wodoodpornym opakowaniu zaczynamy utrwalac to co widza nasze oczy. Gonimy roznokolorowe rybki, aby uzyskac jak najlepsze zdjecia. W pewnym momencie Olek uslyszal wolanie ze strony Wioli, ktora stala kilka metrow dalej. Nie wiedzac jaki jest powod tych nawolywan obrocil sie nie wynurzajac sie spod wody. Nagle jego oczom ukazal sie niesamowity widok. Ogromny, ponad 1,5 metrowy zolw plynal prosto na niego. Pierwsza reakcja to starch przed tak ogromnym osobnikiem. Jednak kiedy doszlo do niego co zobaczyl, natychmiast ruszyl w jego kierunku. Wpaniale zwierze! Az ciezko znalezc slowa na to co czulismy poruszajac sie pod woda z tym pieknym, chyba ponad 100 letnim gadem. Zolw poruszal sie w miare wolno, co pozwolilo nam przyjrzec sie jemu z bardzo bliska. Nawet nie mial nic przeciwko, gdy dotykalismy jego skorupy, jakby chcac sie przywitac. Co jakis czas lapal powietrze wystawiajac duza glowe ponad lustro wody. Plywalismy tak z nim kilkanascie minut, az pojawili sie inni ciekawscy robiac maly tlok. Bylo to niesamowite przezycie, ktore zapadnie w naszych glowach na dlugi czas. Nie moglismy uwiezyc jakie kolejny raz mielismy szczescie napotykajac na tak cudowny twor natury. Do konca dnia o niczym innym nie mowilismy i myslelismy, tylko o tym spotkaniu. Kolejnego dnia ponownie nasz znajomy pojawil sie w tym samym miejscu. Ponownie pozwolil zblizyc sie na niewielka odleglosc, umozliwiajac wspolne plywanie. Reszte czasu w Hikkaduwie spedzalismy na szukaniu jak najlepszych ujec pozwalajacych przedstawic zycie plynace na rafie. Nie pozostaje nam nic innego jak zostawic Was ze zdjeciami i filmikami. Mamy nadzieje, ze choc troche oddadza to co widzielismy i przezywalismy. Serdecznie zapraszamy :)