Taksowkarz, ktory nas zaczepil dzien wczesniej na dworcu kolejowym zaproponowal wycieczke objazdowa, a raczej uslugi transportowe w ciekawe miejsca w okolicy. Z racji, ze czasu za duzo nie mamy, postanowilismy skorzystac z tego pomyslu. Zbieramy sie wczesnie rano, opuszczamy guesthouse i wyruszamy w droge. Pierwszym punktem na dzis jest ogrod botaniczny Paradeniya. Jest to najwiekszy ogrod tego typu na Sri Lance. Na powierzchni 60 hektarow mozna podziwiac spora kolekcje orchid, alejke krolewskich palm zasadzonych w 1950 roku, ogromne drzewo figow, drzewa czerpnia gujanskiego czy roznych gatunkow palm. Jadac dalej zatrzymujemy sie w fabryce herbaty. Bardzo ciekawe miejsce, ktore pokazuje historie tej rosliny na Sri Lance oraz etapy jej produkcji. W 1824 roku pierwsze drzewko herbaty bylo przywiezione na wyspe z Chin przez brytyjczyka Jamesa Taylora. Posadzono je we wczesniej wspomnianym ogrodzie Paradeniya, ale nie w celach komercyjnych. Pierwsza plantacja powstla w 1867 roku i to wlasnie ten rok uznawany jest za poczatek przemyslu herbacianego na wyspie. Owa plantacje rowniez zalozyl pan Taylor, sprowadzajac do kraju doswiadczonych w tym fachu tamilskich pracownikow z poludniowych Indii. Po dzis dzien duza wiekszosc ludzi pracujacych na plantacjach to wlasnie Tamilowie. Ceylonska herbata uwazana jest za jedna z najlepszych na swiecie. Proces jej produkcji zaczyna sie od zbierania lisci, ktore zrywane sa recznie. Zrywa sie jedynie ostatnie trzy listki, ktore odrastaja po siedmiu dniach. Nastepnie zebrane plony zaworzone sa do fabryk, gdzie w specjalnych pomieszczeniach poddawane sa procesowi suszenia w celu pozbycia sie wilgoci. Po wysuszeniu, liscie sa rolowane, skrecane i rozdzielane, co dziala jako przyspieszacz chemiczny dla enzymow w lisciach, ktore reaguja z tlenem znajdujacym sie w powietrzu. Kolejnym etapem jest fermentacja wymagajaca duzej uwagi, gdyz wystarczy zbyt duza temperatura otaczajacego powietrza, aby tak cenny smak herbaty poprostu zniknal. Podczas tego procesu kolor lisci zmienia sie z zielonego na jasno miedziany. Teraz product przesypywany jest do sztucznie ocieplnych komor, aby za pomoca wysokiej temperaury zapobiec dalszym, niechcianym reakcjom chemicznym. Ponownie bardzo wazna jest precyzja w tym procesie, ktory decyduje o smaku i koncowej jakosci produktu. W tym etapie, herbata robi sie czarna i sztywna. Uzywajac specjalnych siatek, product jest przesiewany i klasyfikowany ze wgledu na ksztalt i rozmiar. Ciekawostka moze byc proces produkcyjny, tak popularnej ostatnio zielonej herbaty. Do jej produkcji uzywa sie dokladnie tych samych lisci, co do produkcji czarnej herbaty. Roznica jest proces, w jakim jest uzyskiwana. Swiezo zebrane liscie pozostawia sie do przeschniecia i poddaje obrobce cieplnej, co powstrzymuje fermentacje. Dlatego nazywana jest niefermentowana, nie przechodzi ona procesu utleniania. Dzieki zastosowaniu takiej obrobki, liscie zachowuja zielony kolor. Zachowuja tez prawie wszystkie wlasciwosci lecznicze swiezych lisci herbacianych, a aromat jest najbardziej zblizony do naturalnego.
Po tak ciekawym wykladzie udajemy sie w miejsce, na ktore niektorzy z nas czekali z niecierpliwoscia. Sierociniec dla sloni w Pinnawala to projekt rzadowy majacy na celu ocalenie porzuconych lub osieroconych sloniatek. Osrodek jest wyposazony w odpowiedni do tego sprzet, a jego mieszkancami zajmuja sie wykwalifikowani pracownicy, ktorzy wiedza jak zapewnic tym sympatycznym istotom bezpieczne oraz bez stresowe zycie. Gdy zjawiamy sie na miejscu, udajemy sie nad rzeke Maha Oya, gdzie wlasnie mieszkancy sierocinca zazywaja kapieli. Okolo 50 sloni, od malych po duze osobniki, myjacych sie lub bawiacych w wodzie. Niesamowitym przezyciem byl pierwszy widok na tak liczna grupe tych zwierzat. Po kapieli grupa przechodzi do osrodka przekraczajac ulice, na ktorej zostal wstrzymany ruch. My pedzimy za nimi, aby zobaczyc jak zyje im sie w ich miejscu zamieszkania. Dochodzimy do otwartej przestrzeni, gdzie widac spacerujace lub stojace slonie. Nie sa one wcale daleko od nas, a oddzielaja nas tylko niziutkie kamienie lezace w rzedzie. Nie ma jednak czego sie obawiac, gdyz byly one wychowane wsrod ludzi i sa do ich towarzystwa przyzwyczajone. Siedzac na tych kamykach ogladalismy ich zachowania, po czym istoty te zaczely sie zblizac do nas. Wiedzielismy, ze jestesmy w miare bezpieczni, gdyz w poblizu stali opiekunowie, gotowi na odpowiednie dzialanie. To dopiero bylo przezycie, gdy wokol nas spacerowaly kilku tonowe osobniki przygladajac nam sie z bliska. Wizyta w sierocincu dlugo zapadnie w naszej pamieci. Bylo to bardzo ciekawe i emocjonujace doswiadczenie. Dobrze, ze sa takie miejsca i ludzie, ktorzy chca pomoc w rozmnazaniu sie tego zagrozonego wymarciem gatunku.
W drodze powrotnej do Kandy, zatrzymujemy sie w ogrodzie zielarskim. Mamy okazje zobaczyc jak rosna i co wytwarzane jest z wielu ziol czy owocow. Kolejne bardzo ciekawe miejsce, w ktorym widzimy jak rosnie np. pieprz, gozdziki, kakao czy drzewo sandalowe. Odwiedzamy rowniez plantacje herbaty, gdzie mozemy zobaczyc jak rosnie tak czesto spozywany przez nas napoj. Gdy dojezdzamy do Kandy, udajemy sie prosto na dworzec autobusowy, aby wyruszyc do nastepnego celu jakim sa zielono porosniete wzgorza.