O 6:00 wyruszylismy na lotnisko w Hajderabad. Razem z nami jada Pasha i Rasool, aby nas pozegnac. Port lotniczy Rajiv Gandhi znajduje sie ponad 30 kilometrow od miasta. Zostal wybudowany 4 lata temu i prezentuje sie calkiem nowoczesnie. Lecimy liniami Spice Jet, ktore sa liniami dosc mlodymi z przystepnymi cenami. Pierwszym lotem dolatujemy na dalekie poludnie Indii do miejscowosci Madurai. Tam wychodzimy z samolotu aby przejsc odprawe imigracyjna i po godzinie wsiasc do tej samej maszyny, a po 40 minutach wyladowac na Sri Lance. Widok z samolotu na wyspe jest imponujacy. Od razu rzuca nam sie w oczy roslinnosc, a dokladniej drzewa palmowe, ktore bardzo gesto porastaja tereny kraju.
Kilka dni przed przylotem podczas szukania informacji wizowych na stronie ambasady Sri Lanki doczytalismy, ze aby wjechac do kraju potrzebny jest bilet powrotyny z wyspy oraz wykaz posiadanych srodkow pienieznych na pobyt. Powrotny bilet lotniczy kupujemy na kilka godzin przed wylotem, a w lotniskowych bankomatach w Hajderabad drukujemy wyciagi z kart. Rowniez przed przyjazdem mozna wypelnic wniosek wizowy przez internet wraz z oplata 30 dolarow od osoby. My wypelnilismy go dwa dni wczesniej, po czym otrzymalismy na maila potwierdzenie i zgode na wjazd. Juz na miejscu po wyjsciu z samolotu, wchodzi sie po schodach wprost w dluga kolejke do okienka “visa on arrival” gdzie, jesli nie zrobilo sie tego przez internet, mozna uiscic oplate wizowa. My jednak idziemy w lewo prosto do stanowisk ze straznikami granicznymi, w reku trzymajac paszporty, bilety powrotne i wyciagi z kart. Najpierw podajemy paszporty, po czym po ich zeskanwaniu z malej drukareczki wyskakuje wiza. Po jej wklejeniu paszporty zostaja nam oddane i mozemy isc dalej. Nikt nie pytal o zadne bilety powrotne czy fundusze na pobyt. Kolejny raz sie okazalo, ze martwilismy sie na zapas.
Tak wiec nareszcie jestesmy na tej rajskiej wyspie. Legendy i historia odnotowuja fakt, ze Sri Lanka zawsze zachwycala odwiedzajacych ja turystow. Przez niezliczone wieki jej wonne przyprawy, bezcenne kamienie szlachetne i perly, legendarne piekno, wysublimowana kultura i przyjazni ludzie urzekly ksiazat, poetow, kupcow, tworcow imperiow i zwyklych wielbicieli. Piekno, dostatek i kultura wyspy wprawialy odwiedzajacych ja w podziw. Dawni mauretanscy kupcy nazwali Sri Lanke “Wyspa Rozkoszy”. Dla kupcow arabskich byla “krajem szczesliwych niespodzianek”, zas sredniowieczny podroznik Marco Polo okreslil ja “najwspanialsza wyspa swiata”. Amerykanski powiesciopisarz Mark Twain uwazal ja za piekna i wspaniale tropikalna. Mahatma Ghandi byl przekonany, ze naturalne piekno Sri Lanki bylo niedoscignionym na calej kuli ziemskiej. Dzisiaj takze, piekno, dostatek, roznorodnosc i magia tego miejsca oczarowuja zwiedzajacych te mala tropikalna wyspe, polozona na skapanych w sloncu falach Oceanu Indyjskiego, ktorej wysokie wzniesienie centralnych wyzyn rodza niespodziewane, zadziwiajace i zachwycajace geograficzne kontrasty i roznorodnosci.
Po wyjsciu z lotniska pierwsze wrazenie to upal i wilgotnosc, ktora dochodzi do 100%. Po kilkudziesieciu minutach pojawia sie nasz kolega Danushka, ktory zaoferowal chec goszczenia nas w jego ojczyznie. Oprocz tego ma on juz zaplanowanych dla nas kilka wycieczek po wyspie. Kolejny raz mamy przyjemnosc skorzystac z azjatyckiej goscinnosci, ktora jest nie do opisania. Do Kolombo, a dokladniej do Mirihany lezacej na przedmiesciach, gdzie mieszka Danushka, dojezdzamy tuk-tukiem. Lotnisko Bandaranaike miesci sie ponad 30 kilometrow od stolicy kraju, wiec dojazd jest dosc kosztowny. Ciekawostka moze byc fakt, iz Kolombo jako najwieksze miasto uznawane jest za komercyjna stolice kraju, a lezaca 11 kilometrow dalej Sri Jayawardenepura, wraz z budynkiem parlamentu i innymi budynkami rzadowymi jest stolica wlasciwa. Nasz transport byl zaaranzowany przez Danushke, wiec jako lokalny mieszkaniec udalo mu sie uzgodnic dobra cene. Za ponad 40 kilometrow zaplacil 1600 rupii lankijskich. O innych sposobach dojazdu do centrum Kolombo bedziemy mieli okazje dowiedziec sie jutro, gdyz odbieramy z lotniska naszych znajomych z Polski. Beata i Mariusz dolacza do nas na 2,5 tygodnia, wiec dla odroznienia bedziemy mieli okazje podrozowac w grupie. Danushka wraz z dziewczyna rowniez beda dojezdzac do nas na kilka dni. Tak wiec pobyt na wyspie zapowiada sie bardzo interesujaco i juz nie mozemy sie doczekac na nowe doznania.
Po ponad godzinie dojezdzamy do domu. Wchodzimy do srodka przechodzac przez bujnie porosniety ogrod tuz przed frontem. Poznajmy bardzo milych rodzicow witajacych nas serdecznie. Zostajemy ulokowani w pokoju naszego kolegi, ktory na ten czas nam go udostepnia. Bedziemy mogli rowniez, podczas wypadow w glab wyspy, zostawiac niepotrzebne rzeczy, aby podrozowac na lekko. Po szybkim posilku mamy czas na odpoczynek. Po kilku godzinach mielismy spotkac sie z partnerka Danushki i w czworke omowic plan na nasz pobyt tutaj. Niestety niespodziewana burza z piorunami i ulewny deszcz zatrzymuje nas w domu. W porze wieczornej po malej poprawie pogody idziemy na krotki spacer po okolicy. W drodze powrotnej mamy okazje zobaczyc kilka ogromnych nietoperzy, poszukujacych pozywienia na drzewach owocowych. Bogactwo dzikiej natury wyspy jest ogromne, co sprawia, ze jestesmy bardzo podekscytowani nadchodzacymi tygodniami.