Tym razem pociag spisuje sie na medal i jestesmy na miejscu na czas, gdzie juz czeka na nas auto-riksza. Nocleg zalatwilismy sobie dzien wczesniej przez telefon, przez co podwozke mamy za friko. Plan na zwiedzanie tego miasta nie jest sprecyzowany, gdyz nastepny bilet kolejowy mamy dopier na 26-ego, wiec czasu jest sporo. Pierwszego dnia wybieramy sie na piesza eksploracje Udaipur. Naszym celem jest hinduska swiatynia Jadgish, gorujaca nad miastem. Zostala ona wybudowana w 1651 roku. Prowadza do niej strome schody, u szczytu ktorych witaja dwa posagi sloniow. Cala swiatynia to pieknie rzezbiony budynek przedstawiajacy boga Wisznu oraz wiele innych motywow zwiazanych z ta religia. Kolejnym miejscem przez nas odwiedzanym jest imponujacy juz z daleka Palac Miejski. Jego balkony i wiezyczki przyciagaja wzrok wielu turystow. Jest to najwiekszy radzastanski palace wybudowany przez Maharana Udai Singha II, zalozyciela miasta. Wchodzimy do niego przez brame Badi Pol. Juz sama brama robi duze wrazenie swoja wielkoscia i konstrukcja. Dostajemy sie przez nia na dziedziniec a nastepnie do palacowego museum, gdzie podziwiamy kolekcje broni, obrazow czy pomieszczenia zamieszkiwane niegdys przez wielkich wladcow. Po tej atrakcji wybieramy sie na miasto. Niestety kolejny raz skracamy sobie dzien, gdyz nasze organizmy domagaja sie odpoczynku. Temperatura na dworze i do tego przeziebienie, jakie nam towarzyszy od kilku dni nie sprzyja zwiedzaniu i spacerowaniu po zatloczonym miescie.
Po pierwszym dniu stwierdzamy, ze piec dni w tym miejscu to stanowczo za duzo. Kolejnego dnia wybieramy sie na stacje kolejowa z nadzieja, ze uda nam sie cos pokombinowac z biletem. Na miejscu dowiadujemy sie, ze sa dostepne bilety w systemie Tatkal. Jest to cos nowego, o czym wczesniej nie slyszelismy. Tatkal to pewna ilosc biletow udostepnianych w naglych przypadkach, ktore mozna kupic najwczesniej dzien przed odjazdem pociagu za dodatkowa oplata. Tak wiec oddajemy nasz stary bilet i kupujemy nowy na nastepny dzien na pociag nocny do Bombaju. Po drodze ze stacji postanawiamy odwiedzic nieznane nam jeszcze zakamarki miasta. Dochodzimy do jeziora Pichola i znajdujacego sie obok ogrodu na wzgorzu. Rozciaga sie stamtad widok na miasto, jeziora i otaczajace je gory. Pozostajemy tam az do zachodu slonca po czym powoli udajemy sie do hotelu.
W ostatni dzien postanawiamy skorzystac z uslug naszego zaprzyjaznionego riksiarza. Jest to ten sam chlopak, ktory odebral nas ze stacji po przyjezdzie do Udaipur. Zabiera nas w trudno dostepne pieszo czesci miasta oraz jego okolice. Po raz pierwszy na naszej wycieczce korzystamy z tego rodzaju uslug. Pomysl byl bardzo trafny, gdyz przy niskim nakladzie sil spedzamy calkiem ciekawy dzien. Odwiedzamy miejsce z wieloma kapliczkami, lokalne targowisko, piekny ogrod krolewski czy wioske etniczna. Najbardziej jednak podobalo nam sie Jezioro Tygrysie, gdzie spedzilismy pare godzin podziwiajac otaczajaca go przyrode. Podczas zachodu slonca, mieszkajace w okolicach malpy postanowily dotrzymac nam towarzystwa. Wracajac do miasta, nasz kierowca Khan mial dla nas niespodzianke. Zaprosil nas do siebie do domu na filizanke herbaty. Mielismy okazje zobaczyc jak mieszka, poznac jego rodzine, a nawet puszczac latawiec z dachu jego domu. Wszystko to nam sprawilo ogromna frajde. Na koniec zawiozl nas na dworzec, po czym pozegnalismy sie z nim oraz z Radzastanem.