Z dwugodzinnym opoznieniem dojezdzamy do stolicy Indii. Postanawiamy odszukac biuro dla obcokrajowcow w celu zakupienia biletu do Agry. Biura takie mieszcza sie na kazdej wiekszej stacji kolejowej. Zostaly one utworzone przez rzad, aby ulatwic podrozowanie turystom. Mozna tam uzyskac informacje o pociagach oraz zakupic na nie bilety bez zadnych dodatkowych oplat. Niestety nie mozemy go odnalezc i na pomoc wychodzi nam pan wygladajacy na pracownika kolei. Informuje nas, ze biuro z powodu remontu zostalo tymczasowo przeniesione do centrum mista. Podaje nam adres, po czym bierzemy auto-riksze i pedzimy na wskazane nam miejsce. Po wejsciu do srodka, zamiast wiarygodnych informacji otrzymujemy propozycje zakupienia pakietow skladajacych sie z biletow kolejowych i zakwaterowania. Informuja nas, ze zakup samych biletow jest niemozliwy ze wzgledu na atrakcyjnosc miejsc, ktore chcemy odwiedzic!?! Po chwili orientujemy sie, ze kolejny raz padlismy ofiara naciagaczy. Nie bylo to prawdziwe biuro dla zagranicznych turystow, lecz kolejna agencja turystyczna i nawet pan na stacji kolejowej okazal sie podstawiony. Kolejny raz opadaja nam rece i chec do dalszego podrozowania po Indiach. Nie udaje im sie jednak nas zbalamucic i postanawiamy wrocic na stacje w celu odnalezienie wczesniej poszukiwanego biura. Nie sluchajac zadnych “zyczliwych”doradcow udaje nam sie odnalezc nasz cel. Okazalo sie, ze dworzec ma dwa budynki i to w tym niewlasciwym szukalismy poprzednio. Po drodze widzimy tabliczke ostrzegawcza przed oszustami mowiacymi, ze biuro jest badz zamkniete, badz przeniesione. Szkoda, ze nie ma wiecej takich informacji. Aby uniknac nastepnych niespodzianek, postanawiamy zakupic bilety na znaczna czesc naszej podrozy. Powoduje to, ze nie mozemy poruszac sie spontanicznie. Nie podoba nam sie to wyjscie, ale jest ono chyba najlepsze z mozliwych. Kolejnym minusem jest fakt, ze musielismy skreslic kilka pozycji z naszego planu. Glownym powodem jest ograniczajacy nas czas oraz brak miejsc w pociagach. Na Indie warto dac sobie duzo czasu i dobrze sie przygotowac. My nie mamy ani jednego ani drugiego, ale pelni nadzieji na odwrocenie zlej karty opuszczamy biuro z piecioma biletami w rece. Za wiele czasu z dnia nam juz nie zostalo i lokujemy sie w polozonym blisko dworca guesthousie. Lezy on w rejonie duzego bazaru co bardzo ozywia okolice. Po szybkim zakwaterowaniu postanawiamy wyskoczyc poszwedac sie wsrod straganow i sklepow. Zostajemy tu tylko jedna noc, gdyz juz jutro wieczorem wyruszamy na polnoc w celu odwiedzenia miejscowosci Amritsar.
Pociag mamy dopiero o godzinie 19:30, wiec po wymeldowaniu sie zanosimy bagaze do dworcowej przechowalni i wyruszamy na krotki i szybki podboj Delhi. Idziemy w kierunku Czerwonego Fortu, nie zwracajac uwagi na propozycje podwozki przez riksiarzy. Po drodze przechodzimy przez bardzo zatloczone ulice handlowe, dochodzac do interesujacej budowli. Okazalo sie, ze jest to najwiekszy w kraju meczet Jama Masjid. Postanawiamy odwiedzic to miejsce, pozostawiajac obuwie przed wejsciem i okrywajac wystajace czesci ciala. Po wejsciu do srodka, wielkosc meczetu robi na nas spore wrazenie. Moze on pomiescic nawet do 25000 ludzi. Zostal wybudowany pomiedzy 1644 a 1658 rokiem na wzgorzu, z ktorego widac duza czesc miasta. Kontynuujac nasza piesza wycieczke, dochodzimy do Czerwonego Fortu, ktorego jednak nie udaje nam sie odwiedzic. Niemilosiernie biegnacy czas sprawia, ze odwracamy nasz kierunek marszu i udajemy sie na dworzec. Po odbiorze bagazu przedostajemy sie na odpowiednia stacje, skad z godzinnym opoznieniem odjezdzamy nocnym pociagiem do Amritsar.