Do Varanasi dojezdzamy na 5:30 rano cali przemarznieci i przemeczeni. Dworzec taki jak w Gorakhpur - pelno ludzi, brud i szwedajace sie bydlo. Spotykamy dwie dziewczyny z Singapuru, ktore rowniez dopiero co przyjechaly. Decydujemy sie wziasc wspolna moto-riksze do jednego z hoteli. Bierzemy pierwszy lepszy, pomimo sredniego standardu i malo atrakcyjnej ceny. Nareszcie mozemy wziasc prysznic i odpoczac. Po kilku godzinach snu postanawiamy wyjsc na miasto. Obsluga hotelowa proponuje nam darmowego przewodnika. Nie do konca wierzymy w ich bezinteresowne zamiary, ale ostatecznie sie zgadzamy. Oprowadza on nas przez pare godzin, pokazujac hinduska swiatynie czy slynna wytwornie jedwabiu. Proponuje nam wieczorne pojscie nad rzeke Ganges, aby zobaczyc z czego tak naprawde slynie miasto.
Varanasi to miejsce, ktore przyciąga i budzi zachwyt od wieków. Tutaj można poczuć atmosferę prawdziwych Indii, niezmienionych od setek lat. Jest to bowiem jedno z najstarszych na świecie, ciągle zamieszkanych miast. Cały urok kumuluje się nad świętą rzeką Ganges, która wyznacza tutejszy rytm życia. Rano przybywają pierwsi pielgrzymi, aby dokonać rytualnej kąpieli. W ciągu kolejnych godzin pojawiają się praczki, które następnie suszą na wietrze swoje kolorowe kilkumetrowe materialy zwane sari. Towarzyszy temu rowniez mycie bydla. Przez całą dobę płoną stosy pogrzebowe na ghatach kremacyjnych, a wieczorem na Dasaswamedh Ghat odbywa się mistyczna ceremonia ganga aarti. Varanasi jest najważniejszym ośrodkiem kultu nad Gangesem. Każdy pobożny wyznawca hinduizmu chce przynajmniej raz w życiu zanurzyć się w wodach świętej rzeki, by zmyć swe grzechy. Nad jej brzegi przynosi się też chorych, by doznali uzdrowienia oraz starych ,by tutaj zmarli. Wierni schodzą do wody po słynnych ghatach, ogromnych kamiennych schodach ciągnących się wzdłuż nurtu. W całym mieście jest ich ponad 100, z których część służy także do kremacji zwłok. Rodziny przynoszą ciała swoich zmarłych spowite w całun, a następnie wykupują odpowiednią ilość drewna. Jego ilosc uzalezniona jest od zamoznosci rodziny. Czasem drewna nie starcza na calkowite spalenie ciala. Po kremacji popioły lub resztki cial wrzucane są do rzeki przy wtórze modlitw. Wedlug tradycji, nie kazde cialo moze byc poddane kremacji. Dzieci, kobiety w ciazy, osoby ukaszone przez kobre czy osoby duchowne sa zatapiane na srodku rzeki.
Tak wiec wybieramy sie wieczorem nad rzeke, aby wynajac lodz i ogladac odbywajace sie tu cermonie. Najpierw podplywamy do mniejszej ghaty kremacyjnej, gdzie plonie kilka stosow drewna. Wiadomo, ze nie tylko drewno tam sie pali. Nasze oczy wypatruja noge wystajaca z jednego ze stosow. Z innych zas, wyrzucane sa jakies niewielkie czesci do wod Gangesu. Po zapytaniu o to naszego sternika, oznajmia nam, ze byly to czesci ciala, ktore nie zdolaly splonac. Nastepnie plyniemy w kierunku polnocnym, ogladajac ciekawe budynki i inne ghaty mieszczace sie wzdluz rzeki. W miedzyczasie zapada zmrok. Ciemnosci i unoszacy sie wkolo dym nadaja mroczna atmosphere temu miejscu. Doplywamy do kolejngo, najwiekszego miejsca kremacyjnego, ghaty Manikarnik. Stosow plonacych jest tu kilkanascie. Widzimy jak rodziny znosza najpierw ciala do wody w celu ich obmycia,aby nastepnie splonely na drewnianym stosie. W tej ceremoni biora udzial tylko mezczyzni, gdyz jak mowi nam nasz znajomy, kobiety czesto rzucaly sie w ogien za swoimi ukochanymi. W drodze powrotnej ogladamy ceremonie ganga aarti, ktore sa bardzo glosne i efektowne. Kilka osob ubranych w charakterystyczne stroje odbywaja rytualy. Zwroceni glownie twarza do rzeki wymachuja plonacymi swiecznikami czy pochodniami, rozrzucja platki kwiatow grajc przy tym na dzwonach i bebnach.
Nasz pobyt w tym miescie musimy przedluzyc o dodatkowy dzien. Powodem jest problem z zakupieniem biletu kolejowego. Okazalo sie, ze po Indiach nie da sie podrozowac tak swobodnie jak to bylo mozliwe w poprzednio odwiedzonych przez nas krajach. Zakupienie biletu w dniu odjazdu pociagu graniczy niemal z cudem. Kazdego dnia koleja w tym kraju podozuje miedzy 17 a 20 milionow!!! ludzi, co jest glownym powodem braku wolnych miejsc. Rezerwacje najlepiej dokonywac z kilkumiesiecznym wyprzedzeniem. Mozna rowniez wpisac sie na liste oczekujacych z nadzieja, ze ktos zrezygnuje z biletu.
Podczas wymieniania spostrzezen z innymi podroznikami na temat miasta dowiadujemy sie, ze Varanasi nie jest dobrym miejscem na pierwszy przystanek w Indiach. Miasto jest strasznie zatloczone i okropnie brudne. Na ulicach leza kilogramy smieci, szweda sie mnostwo psow a powiedzenie “swiete krowy” przychodzi na mysl czesciej niz bysmy chcieli. Nie mowiac juz o halasie i niemilych zapachach. Wszystko to powoduje, ze latwo sie zniesmaczyc. Nas niestety to dopada i chcemy jak najszybciej zmienic “klimaty”. Okazalo sie, ze los chcial nas tu zostawic na dluzej. Nasz pociag do Agry opozniony byl o ponad piec godzin. Wizja spedzenia tego czasu na dworcu bardzo nam sie nie spodobala i postanowilismy dzialac. Po zasiegnieciu informacji w kilku okienkach okazalo sie, ze mozemy zwrocic nasz bilet odzyskujac cala kwote, gdyz pociag byl opozniony wiecej niz cztery godziny. Na nasze szczescie znalazly sie dwa miejsca do Delhi w przedziale lezacym. Jako ze Delhi lezy blisko Agry, postanawiamy skorzystac z okazji i bierzemy ten pociag.