Dzien 4 1.1.2013 Nowy Rok
Dzis w planie mamy krotki relaksujacy dzien, aby zaoszczedzic sily na finalowe podejscie. Maszerujemy zaledwie cztery godziny do wysokosci 3200m i mieszczacej sie tam wioski Deurali. Krajobraz wyraznie sie zmienia, z gestych lasow w skaly porosniete trawami. Rowniez temperatura sie zmniejsza. Powodem tak krotkiego dnia jest chec przejscia jutro wczesna pora przez tereny zagrozone lawinami, ktore przewaznie schodza po poludniu. Kolejnym powodem jest chec dojscia do ABC i zostanie tam na nocleg, aby podziwiac widowisko odbywajace sie w Sanktuarium Annapurny tuz po wschodzie slonca.
Dzien 5 2.1.2013 ABC
Wczesne sniadanie i wychodzimy zaraz po 7:00. Czeka nas 4-godzinny marsz i 930 metrow przewyzszenia. Poczatek drogi prowadzi przez doline, ktora sie nieco rozszerza i staje sie mniej stroma. Na tym odcinku z zachodnich stokow doliny zagrazaja lawiny spod niewidocznych ze szlaku szczytow Hiunchuli i Annapurny South. Widzimy ogromny nasyp sniegu tuz pod jedna ze scian tuz przy szlaku. Pozniej dowiadujemy sie od miejscowego, ze byly to resztki z zeszlorocznej lawiny. Wkrotce docieramy do Machhapuchhare Base Camp (MBC-3700m), czyli miejsca skad wyruszaly ekspedycje w celu zdobycia tego szczytu. Od tego momentu droga robi sie lagodniejsza lecz wysokosc, na jakiej sie znajdujemy sprawia, ze szlak staje sie bardzo trudny dla nas. Mniejsza ilosc tlenu w powietrzu sprawia, ze miesnie odmawiaja posluszenstwa, plecak nagle staje sie ogromnie ciezki a oddech bardzo plytki. Na szczescie nie odczuwamy zadnych skutkow choroby wysokosciowej. Sciezka wspina sie na prawa morene boczna poludniowego lodowca Annapurny. Przed nami widzimy Annapurne III (7555m) po czym panorama znacznie sie rozszeza i naszym oczom ukazuja sie szczyty Hiunchuli, Annapurny South i wreszie – dlugo oczekiwana – wysoka na 3 kilometry poludniowa sciana Annapurny I (8091m). W krotce docieramy tez do miejsca bazy wypraw atakujacych te sciane, gdzie stoi pare hotelikow. Rozgaszczamy sie w jednym i korzystamy z ostatnich promykow slonca, gdyz po godzinie 14:00 zachodzi ono za otaczajace nas gory i robi sie bardzo zimno. Reszte dnia spedzamy na podziwianiu otaczajacego nas krajobrazu Sanktuarium Annapurny (4130m). Odwiedzamy tablice upamietniajaca smierc Anatolija Bukriejewa, slynnego himalaisty. Zabrala go lawina podczas proby zdobycia Annapurny I 25 grudnia 1997 roku. Historie ta znamy z ksiazki “Kometa nad Annapurna” opisujacej te wydarzenia autorstwa towarzyszacemu wtedy Bukriejewowi, Simone Moro. W oczy rzuca nam sie rowniez tabliczka z nazwiskiem Alex McIntyre, ktory byl przyjacielem i gorskim partnerem znakomitego polskiego wspinacza Wojtka Kurtyki. W pewnym momencie slyszymy glosny huk! To lawina schodzaca z Machhapuchhare, pokazujaca jak potezne i nieobliczalne sa gory. Wieczor spedzamy sympatycznie w ogrzewanej jadalni wraz z idacymi rowno z nami od paru dni Chinczykami i niemiecka rodzina. Wracajac do pokoju na nocleg, naszym oczom ukazalo sie niebo, jakiego nigdy wczesniej nie widzielismy. Tysiace gwiazd swiecacych obok siebie i rozswietlajacych niebo tworza przepiekny widok tuz przed czekajaca nas ciezka noca. Na tej wysokosci oddech jest tak plytki, ze podczas snu wydaje nam sie, ze sie dusimy. Ciezko sie odprezyc i zasnac na dluzej. Co jakis czas budzimy sie w panice lapiac powietrze.
Dzien 6 3.1.2013.
Wstajemy wczesnie rano i mimo zimna wychodzimy na zewnatrz. Jest juz widno, lecz promieni slonca jeszcze nie widac. Jestesmy skierowani w strone poludniowej sciany Annapurny I. Nagle jej wierzcholki rozswietlaja sie w promieniach slonecznych, po czym blask pomaranczowego swiatla oblewa cala skalno-lodowa sciane. Po sniadaniu przyszedl czas na zejscie w kierunku dolin. Idzie nam sie dobrze i pokonujemy w ten dzien dystans dwu i pol dniowej wspinaczki w gore. Dochodzimy do miejscowosci Bamboo (2310m) gdzie zostajemy na nocleg.