Geoblog.pl    vviolek    Podróże    LifeStyleBreak czyli ucieczka w inny, nieznany swiat!    Ruiny My Son / Ruins of My Son
Zwiń mapę
2012
17
lis

Ruiny My Son / Ruins of My Son

 
Wietnam
Wietnam, My Son
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11648 km
 
Dzis odwiedzamy kolejne historyczne miejsce, podobnie jak Hoi An,
wpisane na liste swiatowego dziedzictwa UNESCO. Sa nimi ruiny starozytnego
miasta Czamow, mieszczace sie w miejscowosci My Son. Pierwotnie plan byl
taki, aby wypozyczyc skuterek i pojechac na wlasna reke. Niestety kolejny
raz pogoda pokrzyzowala nam plany i bylismy zmuszeni skorzystac z
zorganizowanego wyjazdu. Minusy takiej wycieczki wyszly juz na samym
poczatku, gdyz autobus przyjechal po nas z ponad pol godzinnym opoznieniem.
Nie mniej nie dalismy sobie zepsuc dnia i wyruszylismy pelni optymizmu.

Czamowie to ludnosc, ktora zamiesziwala te tereny od IV do XIII w n.e.
My Son bylo najdluzej funkcjonujacym miastem w rejonie Mekongu. Bylo ono
centrum kultu religijnego, wyznajacego boga Shive. Polozone w dolinie
otoczonej bujnie porosnietymi wzgorzami. Dzis po swiatyniach pozostaly
tylko ruiny a glownym powodem tego byly bombardowania amerykanskie z czasow
wojny wietnamskiej.
Zwiedzanie ruin My Son na dlugo zapadnie w naszej pamieci. Jest miejscem,
gdzie mozna zobaczyc jak zyli ludzie sprzed kilkunastu wiekow. Podczas
zwiedzania spadl tropikalny deszcz, ktory dal nam ochlody i wprowadzil
niepowtarzalna atmosfere.
Dla osob wybierajacych sie w to miejsce polecamy organizacje wycieczki
samodzielnie. Najlepszy czas na odwiedziny to wczesne godziny ranne aby
uniknac tlumu turystow wciskajacych sie w kazdy kadr. Jadac w grupie mamy
tylko 1.30 godz na zwiedzanie, co przy tak duzym obszarze i specyfice
miejsca jest niewystarczajace.

Do Hoi An wracamy lodzia po rzece Thu Bon, po drodze zatrzymujac sie
na wyspie slynacej z recznej produkcji wyrobow drewnianych. Reszte dnia
wykorzystujemy na wloczenie sie po miescie. Mozna tu chodzic godzinami
podziwiajac piekna zabudowe. Czasami lapiemy sie na tym, ze przechodzimy
kolejny raz ta sama uliczka, zdajac sobie z tego sprawe dopiero po jakims
czasie. Pomimo poznej juz pory, odwiedzamy market w nadziei, ze jeszcze
zastaniemy nasza znajoma pania od pysznego jedzenia, ktora nazywamy
nasza wietnamska mama ;) Ku naszemu zadowoleniu stoisko jeszcze otwarte a
nasza gospodyni wita nas rzucajac nam sie w ramiona. Kolejny raz czestuje
nas miejscowymi specjalami. Tym razem jest to miska z makaronem, miesem i
swiezymi ziolami.
Tradycyjnie doklada co jakis czas cos nowego. Ze stoiska obok
probujemy swiezo zrobiony na naszych oczach mus z mango. Pod koniec
posilku dostajemy do skosztowania po smacznym krabie przyprawionym na
ostro. Kuchnia wietnamska slynie ze swoich smakow na calym swiecie, o czym
przekonalismy sie osobiscie. Dla osob planujacych odwiedzic Hoi An,
zalaczylismy zdjecie w galeri z nazwa i numerem stoiska. Bardzo goraco
polecamy!

\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\

Today we visit another historical place inscribed on the UNESCO World Heritage Site. Mỹ Sơn is a cluster of abandoned and partially ruined Hindu temples constructed between the 4th and the 14th century AD by the kings of Champa. [1] The temples are dedicated to the worship of the god Shiva, known under various local names, the most important of which is "Bhadresvara. We planned to ride a scooter, but the weather made us take an organized trip. Disadvantages of such trips came out already at the beginning, because the bus arrived more than half an hour late. We decide this will not spoil our trip and we stayed in good mood and optimistic.

The Cham was a population inhabiting this area from the fourth to the thirteenth century AD
My Son was the longest functioning city in the Mekong region. It was the
center of worship of the god Shiva. Situated in the valley, surrounded by hills covered with lush vegetation the remaining temples are ruins mainly due to American bombings during the Vietnam War.

Visiting the ruins of My Son will long stay in our memory. It is a place where you can see how people lived a dozen centuries ago. When we were exploring, tropical rain fell, which was very refreshing and built this unique mystic atmosphere.

For people who plan visiting this place – go by yourself, doo not book an organized trip. The best time to visit is early morning hours to avoid the crowd of tourists intrude into every photo frame. Travelling in a group, we have only 1.30 hours to visit, what with such a large area is insufficient.

We go back to Hoi An by boat on the river Thu Bon, stopping on an island famous for its hand-made wood products. We use the rest of the day to roam the city. Here you can walk for hours
admiring beautiful buildings. Sometimes we realize we take this same street as before only it takes time to realize it – there is so many details to pay attention to. Despite the late hour, we visit the market in the hope that more our friend will still feed us with delicious food (we call her
our Vietnamese mother ;) To our delight her stand is still open. Our hostess greeted us with open arms. Once again, she gives us local specialties. This time it is a bowl of noodles, meat and fresh herbs. As usual, she fills any empty space on the plate. From the next stand, we try freshly made right before our eyes - mango mousse. At the end we get to enjoy a tasty spicy crab. Vietnamese cuisine is famous for its flavors around the world, as we have seen in person.
For those planning to visit Hoi An, we included a picture in the gallery with the name and number of the stand. Very very recommended!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (20)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
Stenia
Stenia - 2012-11-19 23:11
....pomimo niezbyt sprzyjającej pogody w dalszym ciągu ATRAKCJI Wam nie brakuje!! :))))) Buziaki :)))
 
GingerGrazyna
GingerGrazyna - 2012-11-21 06:54
Jestem glodna...
 
GingerGrazyna
GingerGrazyna - 2012-11-21 06:56
Niesamowite miejsce. Troche przypomina mi ruiny Majow w Chitchen-Itza. Moze jak przyroda zajmuje sie rzeczami, to wszystko dobrze wyglada :)
 
mucha
mucha - 2014-08-18 02:18
Hej. Jestem w trakcie czytania Waszego super bloga i jedna mała uwaga. Już po raz kolejny czytam o "bogini Shivie". Shiva jest bogiem rodzaju męskiego ;) pozdrawiam.
 
vviolek
vviolek - 2014-08-19 11:04
Witamy :)
Rzeczywiscie, masz racje. Dzieki za cenna uwage. Trzeba to poprawic.
Pozdrawiamy :)
 
 
vviolek

Wiola & Olek
zwiedzili 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 115 wpisów115 305 komentarzy305 2286 zdjęć2286 33 pliki multimedialne33