Geoblog.pl    vviolek    Podróże    LifeStyleBreak czyli ucieczka w inny, nieznany swiat!    Koncowka pory monsunowej / End of the monsoon season
Zwiń mapę
2012
15
lis

Koncowka pory monsunowej / End of the monsoon season

 
Wietnam
Wietnam, Nha Trang
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11214 km
 
Budzimy sie okolo 7:00, glodni, gdyz poprzedniego wieczora poszlismy spac bez kolacji. Szykujemy sie do wyjscia, gdy na zewnatrz znowu zaczyna padac deszcz. Idziemy do baru obok naszego hotelu i zamawiamy sniadanie. W tym czasie deszcz leje jak z cebra a na ulicy pojawiaja sie pierwsze kaluze. Po 20-tu minutach wracamy do hotelu, idac w wodzie po kostki! Rezerwujemy autobus do nastepnej miejscowosci na 19:30, nie ma sensu tu siedziec w taka pogode. Jako ze pokoj musimy opuscic dopiero o 12-tej, korzystamy z okazji, ze w hotelu sa komputery i nadrabiamy zaleglosci na blogu.

Po jakiejs godzinie, opady sie nasilaja a sytuacja robi sie lekko dramatyczna. Woda podnosi sie na taki poziom, ze w naszym hotelu i okolicznych sklepach potrzebne sa barykady do zatrzymania powodzi. My siedzimy okolo pieciu metrow od wejscia, obserwujemy jak obsluga walczy z zywiolem. Woda wlewa sie do srodka i gdy siega naszych stop, postanawiamy pomoc i lapiemy za szczotki odgarniajac wode. Sytuacje ratuje pompa, ktora ktos przyniosl. Wody na ulicy jest po kolana, a miejscami nawet glebiej! Korzystajac z okazji, ze deszcze przestal padac, idziemy na zewnatrz uwieczniajac wszystko na zdjeciach.

Po opuszczeniu pokoju, za dodatkowa oplate $1,5 od osoby, mozemy zostawic bagaze w przechowalni a dodatkowo mamy nieograniczony dostep do internrtu oraz lazienki. Deszcz ustaje na dobre, a my idziemy zobaczyc slynne plaze Nha Trang. Rzeczywiscie, plaze niczego sobie, ciagnaca sie na pare kilometrow, porosnieta wzdluz strzelistymi palmami. Lecz caly ten urok psuja wysokie, czasem jeszcze nie dokonczone hotele, ktore prawie wchodza na plaze. Nie brakuje rowniez smieci, ktorych nie powinno tam byc. Jadac do Nha Trang, mielismy w planie odwiedzic skuterkiem dzikie, bezludne plaze, lezace kilkanascie kilometrow od miasta. No nic, musimy uzbroic sie w cierpliwosc i czekac na kolejna sposobnosc.

Po przejsciu sporej dlugosci plazy, kierujemy sie do mista aby odwiedzic kolejna buddyjska pagode. Mimo, ze jest do niej kawalek drogi rezygnujemy z propozycji taksowek i idziemy pieszo. Wiekszosc miejsc, podczas naszej podrozy, odwiedzamy na nogacu (niezadko boso, jak pan Cejrowski;), a jest tego kilka powodow. Po pierwsze, nie rozrzucamy kasy na prawo i lewo, pamietajac, ze przed nami jeszcze dluga droga. Po drugie, dobrze zrobi nam to na zdrowiu. A po trzecie, chyba najwazniejsze, mamy sposobnosc blizszego poznania miejscowych ludzi i dostrzezenia rzeczy, ktorych nie sposob zauwazyc zza szyby samochodu. Sama pagoda bardzo ladna. Juz na wejsciu unosi sie zapach kadzidelek. Wchodzimy do srodka, gdzie mozna zauwazyc charakterystyczne figurki Buddy oraz innych bostw. Nastepnie pokonujemy ponad sto stopni, aby dostac sie na wzgorze pod kilkudziesiecio metrowy posag Buddy, krolujacego nad miastem. Po drodze widzimy mnicha odprawiajacego mantre i uderzajacego w potezny dzwon. Niestety, jak to bywa w miastach turystycznych, caly ten nastroj psuja ludzie szwedajacy sie po terenie swiatyni i probujacy wcisnac rozne padziewia. A to wachlarze, a to kadzidelka dla Buddy. Wiadomo, ze kazdy chce zarobic aby przezyc, i my to rozumiemy, ale miejsca jak te powinny byc wolne od takich rzeczy.

Po powrocie z pagody wracamy do hotelu. Korzystamy z lazienki oraz internetu. Do autobusu mamy 15 minut drogi i postanawiamy wyjsc o 18:00. Lecz gdy z nieba dochodza odglosy burzy, postanawiamy wyjsc wczesniej, aby zdazyc przed deszczem. Niestety ulewa lapie nas w polowie drogi i jestesmy zmuszeni dojechac taksowka. Nawet podczas wchodzenia do taksowki, ktore trwalo pare sekund, mokniemy prawie do suchej nitki. Podroz autobusem do Hoi An, jak sie pozniej okazalo z jedenastu przedluzyla sie do ponad trzynastu godzin...

\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\

We wake up around 7:00, hungry, because the night before we went to bed without dinner. We're getting ready to leave, when it starts to rain again. We go to the bar next to our hotel and order breakfast. During all this time - rain is pouring. After 20 minutes, we come back here to the hotel, walking in ankle-high water! We reserve the bus to the next village for 19:30, as it makes no sense to sit here in this weather. As we still have time before check-out at noon - we use that time on catching up on the blog.

After an hour, the rain worsens and the situation is getting a little dramatic. The water raised to such a level that in our hotel and surrounding shops flood barricades are put up. We sit about five meters from the entrance, watching as staff struggle with the elements. We decide to help and grab a broom to brush water out. The situation is saved by a pump brought by somebody. Water on the street is knee high, and in some places even deeper! As the rain stopped, we're outside taking all the pictures we can to commit this adventure to electronic memory.

After leaving the room, for an additional fee of $ 1.5 per person, we leave our luggage in storage. We still have unlimited access to the internet and bathroom. Rain stops for good, and we go see the famous beaches of Nha Trang. Indeed, the beach is beautiful, stretching for a few kilometers, covered with tall palm trees along its edges. But all this charm is spoiled by unfinished hotels, which are located almost on the beach. Also, no shortage of garbage, which should not be here! Travelling to Nha Trang, we had a plan to ride a scooter to wild, deserted beaches, situated a few kilometers from the city. Well then, we need to be patient and wait for another opportunity.

After long walk on the beach, we head to the city to visit another Buddhist pagoda. Despite the fact that it is quite far, we decide to go on foot. We get to most places during our trip on foot (often barefoot), for a few reasons. First, to save money as we remember that we still have a long way to go. Second, it is healthy. And third, perhaps most importantly, we have the opportunity to get to know local people and observe things that would escape our attention from behind the car window.
It is a very beautiful pagoda indeed. Already at the entrance we smell incense. We go inside, where characteristic figures of the Buddha and other deities can be noted. Then, over a hundred steps uphill we climb to see a ten meter high statue of the Buddha, reigning over the city. Along the way we see a monk citing mantra and striking a huge bell. Unfortunately, as it happens in tourist town, the whole mood is spoiled by people walking around trying to sell you stuff: Buddha paddle fans, incense sticks, etc. We know that everyone wants to make money to survive, and we understand that, but places like these should be free from such things.

We come back to the hotel. We use the bathrooms and the internet. The bus is 15 minutes away and we decide to leave at 18:00. But when we hear the sounds of the storm, we decide to leave early to avoid the rain. Unfortunately the rain catches us in the middle of the road and we are forced to take a taxi. Even when only entering the taxi, which lasted a few seconds, we are wet to the bone. Travelling by bus to Hoi An takes eleven hours; this ride took more than thirteen ...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (16)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (8)
DODAJ KOMENTARZ
STENIA
STENIA - 2012-11-15 16:53
.... to też jedna z atrakcji !?
 
vviolek
vviolek - 2012-11-16 05:38
no pewnie, ze ta :) ale niestety, nie dla miejscowych.
 
EDMUND
EDMUND - 2012-11-16 20:54
NO ALE PRZEZYCIE JEDYNE W SWOIM RODZAJU!!!!!
 
Kamil
Kamil - 2012-11-17 16:47
Widze ze tempo wyprawy nie zwalnia, przygod wam nie brakuje xD. Super ze wszystko opisujecie i wrzucacie fotki, czekamy na kolejne wpisy! pozdrowiska :)
 
WiolkaandKris
WiolkaandKris - 2012-11-18 13:43
Wow, to sie nazywa pogoda deszczowa....a w Anglii nazekaja na slote ;-)
 
BoRa
BoRa - 2012-11-18 20:36
Nie tylko tam taka powódź. Parę dni temu plac Sw Marka w Wenecji po kolana zalany był wodą.
 
GingerGrazyna
GingerGrazyna - 2012-11-24 22:44
Co to za sklep rosyjski? Duzo Rosjan?
 
vviolek
vviolek - 2012-12-03 15:24
Tak, wiekszosc turystow w Nha Trang to rosjanie. Z tego co wiemy to upodobali sobie te czesc Azji, lecz wybieraja tylko kurorty wypoczynkowe.
 
 
vviolek

Wiola & Olek
zwiedzili 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 115 wpisów115 305 komentarzy305 2286 zdjęć2286 33 pliki multimedialne33